Takich utargów nie miałem nawet przed świętami - ocenia jeden z właścicieli sklepów mięsnych. - Zresztą sprzedaliśmy już to, co miało iść na święta. Już ciężko znaleźć mięso, żeby przerobić je na wędliny.
Przed weekendem klienci w sklepach rozbierali towar prosto z palet, jeszcze zanim sprzedawcy ułożyli go do lodówek czy na półki.
- Widziałam jak w Arhelanie dostawę mięsa rozebrali prosto z palety - opowiada jedna z pań spotkanych przed sklepem. - A ludzie wydają na te produkty jakieś bajońskie kwoty. Pan przede mną na samo mięso zapłacił ponad 700 zł. Inny w Bierdronce chciał kupić całą paletę mleka. Paletę, a nie karton. Skąd ci ludzie mają na to kasę?
Zdarzały się też przypadki skrajne.
- W jednym ze sklepów musiała interweniować policja, bo dwóch klientów zaczęło się ze sobą szarpać i bić - opowiada nam znajomy spotkany na ryneczku.
Popyt rodzi podaż i wpływa na wzrost cen. W niektórych bielskich sklepach (i tylko na niektóre towary) ceny podskoczyły o 30-40 procent. Udka kurczaka, które niedawno kosztowały 4-5 zł, sprzedawane były po 7-8 zł za kilogram. Piersi z kurczaka podrożały z 16-17 zł do 22-23 zł za kilogram.
- Teraz nikt nie pyta o cenę, biorą wszystko, jak leci - mówi sprzedawczyni w jednym ze sklepów. - Kiedyś ludzie kręcili nosem, patrzyli czy to świeże, czy smaczne, jaka cena. Teraz jak tylko widzą, że cokolwiek wykładam, biorą wszystko, a ci z tyłu kolejki tylko klną pod nosem. Jedna pani chwaliła się nawet, że specjalnie zamrażalnik kupiła, żeby mieć gdzie trzymać zapasy mięsa.
Na szczęście towaru nie zabraknie. Jeśli nawet czasowo nie ma go na półkach, czy w lodówkach, to jest w magazynach lub wkrótce zostanie dostarczony.
Przypominamy, że od poniedziałku nieczynne będą galerie handlowe, oprócz sklepów spożywczych, aptek i drogerii. Sklepy poza galeriami handlowymi będą czynne jak zazwyczaj.
Czytaj też: PILNE! Zamknięte restauracje i sklepy w galeriach handlowych. Zakaz wjazdu cudzoziemców do Polski
(bisu)