Rolnicy skarżą się, że nie dostają zaległych pieniędzy za mleko. W dodatku nikt ich nie informuje, jaka jest sytuacja Bielmleku. Nie wiedzą nawet, jakie ostatecznie udziały posiadają w mleczarni. By wyrazić swoje niezadowolenie, po raz kolejny będą protestować przed siedzibą spółdzielni.
Informacje o protestach pojawiły się na portalach społecznościowych i na forach internetowych.
W związku z tym, że tylko wybrani (z niewyjaśnionych źródeł) otrzymali wypłaty, że nadal nie zwołano prawdziwego zebrania z rolnikami (Walne) nadeszła pora na podkręcenie tempa. Zapraszamy wszystkich niezadowolonych, zaniepokojonych, wkurzonych sytuacją spółdzielni Bielmlek. Zbieramy podpisy pod wnioskiem o zwołanie Walnego. Czas zająć się na poważnie tym, że członkowie Rady Nadzorczej, jako nasi przedstawiciele, nie współpracują z nami (...). Zapraszamy na zebranie/protest pod spółdzielnią Bielmlek 13 stycznia 2020 roku o godzinie 10. Tylko wspólnymi silami możemy ograniczyć tragiczne dla nas skutki działania Zarządu i Rady Nadzorczej SM Bielmlek - czytamy w apelu.
W rozmowach z nami rolnicy przyznają, że są zdezorientowani w wielu kwestiach. Tylko część z nich otrzymała pieniądze za mleko. Trafiły one do osób, którzy ciągle oddają mleko do bielskiej mleczarni. Ci, którzy przeszli do innych odbiorców, ciągle czekają na zaległe wypłaty.
- W dodatku, z tego co wiem, zaległe pieniądze wypłaciła im jedna z bielskich firm budowlanych, a nie sam Bielmlek - mówi Leon Antoniuk, przedstawiciel komitetu protestacyjnego.
Od niego też dowiedzieliśmy się, iż zarząd spółdzielni Bielmlek zmniejszył wysokość udziałów do 50 tys. zł. Wcześniej podniósł ją do 100 tys. zł i prawdopodobnie dzięki temu otrzymał kredyt.
- Wysokość udziałów zmniejszono po tym, jak złożyliśmy pozew w sądzie, w którym twierdziliśmy, że podniesiono je bezprawnie - tłumaczy Antoniuk. - Pozew został oddalony. A udziały w wysokości 50 tys. zł są wpisane z najnowszej wersji statutu i KRS.
To ważne, bo udziałowcami spółdzielni są rolnicy, a zgodnie z prawem za jej długi odpowiadają oni do wysokości udziałów. Swoje udziały wpłacali na zasadzie odliczania procentu od ceny zdawanego mleka. W ten sposób większość z nich zdołała spłacić 20-30 tys. zł. W razie upadłości spółdzielni, by pokryć jej długi, komornicy mogą upomnieć się u rolników o brakujące kwoty udziałów.
- Nie wiem jednak, co na to banki, które udzieliły kredytu - mówi Antoniuk.
Sprawą podejrzenia wyłudzania kredytów zajęło się już CBA, które zabezpieczyło dokumentację w Bielmleku i Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa, który udzielił mu wsparcia..
Więcej o tym piszemy w artykule: CBA szuka nieprawidłowości w Bielmleku. Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa też pod lupą śledczych
Niektórzy z rolników mówią o widmie upadłości bielskiej mleczarni.
- To oczywiście jeszcze nie postanowione, ale słowa takie padają coraz częściej podczas rozmów, które prowadzę z politykami, dziennikarzami, rolnikami - przyznaje Antoniuk. - Dlatego chcemy zaprotestować, by pokazać, że jesteśmy niezadowoleni z tego, co robi prezes Tadeusz Romańczuk i zarząd spółdzielni.
Jak opowiadała nam jedna z uczestniczek ostatniego spotkania rolników z przedstawicielem zarządu mleczarni, podczas wymiany zdań omal nie doszło do rękoczynów.
(bisu)