Trochę powiało. Przenikliwy wiatr przeszywał dziś rano klientów i sprzedawców bielskiego ryneczku. Nie oznacza to wcale, że kupujących było mniej. Było ich tyle co zawsze, czyli dużo. Co dziwne, dzisiaj nie można było dostać świątecznych skarpet ze wzorami w renifery czy mikołajki. Być może towar, który oferowano przed tygodniem nie chwycił i sprzedawcy już go nie zamawiali?
Za to wciąż , co wydaje się naturalne, wśród klientów dało się zaobserwować zainteresowanie kurtkami zimowymi. Za te z modnym fasonem trzeba było zapłacić nawet 240 zł. Znacznie tańsze były te na stoisku, gdzie towar sprzedawali bułgarscy Cyganie. Tam kurtki może nie tak modne, ale na pewno tańsze - bo po 140 zł. Niestety, Romowie mieli tylko damskie kroje.
Kalesony oferowano np. po 20 zł, podobnie jak ciepłe podkoszulki.
Natomiast w tym tygodniu wzrok przykuwały piękne koce z miłego w dotyku materiału. Wzory też były interesujące: duże koty, wilk, czy konie. Za taki kocyk sprzedawca chciał 85 złotych. Oferował też komplety pościeli. Wzory do wyboru - średnio po 50-60 zł. Były też tańsze, bo po 30 zł - ponoć słabszej jakości.
Żarówki chodziły dziś po 2 zł, zarówno 60-, 90-, jak i 120-watowe. Grzybów wciąż sporo, ale marynowanych, choć jeszcze niektórzy sprzedawali suszone, czy prosto z lasu. Mały słoik marynowanych grzybów kosztował 10 zł, a większy - 20 zł.
Pomidory wciąż tanie. Można je było już kupić za 2,50 zł za kilogram. Ziemniaki w podobnej cenie - 2 zł, a marchew 3 zł za kilogram. Dorodne jabłka i gruszki można też było kupić na sztuki - po złotówce.
(ms)
Czwartek na rynku w Bielsku Podlaskim: