Ryś, którego na terenie swojej komendy złapali bielscy strażacy, stał się gwiazdą nie tylko lokalnych, ale także ogólnokrajowych mediów.
Nie ma się czemu dziwić. Ryś jest gatunkiem, któremu grozi wyginięcie. Bardzo trudno spotkać go w środowisku naturalnym. A tu pojawia się na terenie bielskich Uchwytów (fabryki Bison-Bial), zagląda nawet do hali produkcyjnej i kilka dni później jakby nigdy nic spaceruje sobie po parkingu bielskich strażaków w ścisłym centrum miasta.
Więcej o tym piszemy w artykule: Ryś złapany na placu bielskiej komendy straży pożarnej
Oglądając zdjęcia zrobione rysiowi przez pracowników fabryki imadeł, można było mieć wątpliwości, czy to przypadkiem nie lis lub inne zwierzę.
Zdjęcia te zobaczyć można w artykule: Nieoczekiwany gość. Ryś w fabryce przyrządów i uchwytów w Bielsku Podlaskim
Strażacy jednak schwytali zwierzaka przy pomocy chwytaka na psy i przekazali pracownikom Białowieskiego Parku Narodowego. W takiej sytuacji nie ma wątpliwości, że to ryś. Wydarzenie rzeczywiście bez precedensu.
Nie jest to jednak pierwsze dzikie zwierzę, które zawitało do centrum miasta. W tym rejonie często można spotkać m.in. lisa. Widziano go i w sąsiedztwie straży pożarnej, i w parku przy Łysej Górce, i na posesjach przy ul. Batorego. Jeden z mieszkańców ul. Ogrodowej zrobił lisowi zdjęcie, gdy szperał przy osiedlowym śmietniku.
- Widziałem lisa, który kręcił się na nieogrodzonej posesji niedaleko straży pożarnej. Dziwne, bo nie wystraszyły go dwa duże psy. Być może dlatego, że były one w kojcu - opowiadał jeden z okolicznych mieszkańców. - Ale w pewnym momencie ten lis stał kilka metrów ode mnie i nie uciekał. Początkowo myślałem, że to kot, ale gdy się przyjrzałem, nie miałem wątpliwości. To był lis.
Ale to nie koniec. Parę lat temu po parku radośnie kicał sobie zając. W otoczeniu Łysej Górki spędził kilka dni. Niestety, skończyło się to tragicznie. Szaraka zaatakował pies, który wyrwał się właścicielowi podczas spaceru. Zając psu złapać się nie dał, ale, uciekając w kierunku dworca, wbiegł na ulicę i został potrącony przez samochód. Opowieść usłyszeliśmy od jednego z właścicieli psów, który spacerował w parku.
Innym razem po tym samym parku między drzewami spacerował sobie bocian.
Około rok temu widziano sarny biegające po zmierzchu ul. Batorego. Niemal przez cale lato sarenki pasły się na rozlewiskach rzeki Białej między mostami na ul. Batorego i Białowieskiej. Nie uciekły nawet, gdy w miejscu tym bielski filmowiec Marek Włodzimirow zrobił pokaz filmów przyrodniczych.
Niewykluczone, że jedna z sarenek urodziła się na tych rozlewiskach. W sierpniu udało im się zrobić zdjęcie.
- Kiedyś na tych terenach spuszczałem swoje psy, żeby mogły sobie pobiegać nikomu nie przeszkadzając. Któregoś razu wyczuły sarnę i zaczęły ja gonić. Sarna była jednak sprytniejsza, bo wbiegła w dużą trawę. Psy się w niej zgubiły, a sarna podskakując wysoko uciekła gdzieś dalej. Więcej już psów tam nie zabierałem. A sarny widziałem kilkakrotnie z daleka - opowiada jeden z mieszkańców z Bielska.
Teren rozlewisk, na którym pasły się sarny ma stać się w przyszłości zalewem rekreacyjnym.
Więcej o tym piszemy w artykule: Miasto nie ma już działki, na której powstał zalew, ale z zalewu nie rezygnuje.
Skąd dzikie zwierzęta w centrum powiatowego miasta słynącego z przedsiębiorczości? Czyżby hasło promujące „Bielsk łączy ludzi" dotyczyło także zwierząt?
Odpowiedzi trzeba raczej szukać w topografii miasta. Bielsk przecinają tory i dwie rzeki, które położone są bardzo blisko centrum. A torowiska i koryta rzek są naturalnymi korytarzami migracji zwierząt. Idąc przez rozlewiska wzdłuż koryta rzeki Białej, można z centrum dojść aż do Lewek i okolicznych lasów, gdzie zwierząt jest mnóstwo. Zresztą prowadzą tam również tory kolejowe, a sam dworzec PKP jest od centrum oddzielony tylko parkiem. Prawdopodobnie to właśnie wzdłuż torów wędrował młody ryś, który był widziany w Uchwytach, a później został złapany przez strażaków. Za uchwytami zresztą również rozciągają się pola, a za nimi lasy.
Wokół koryt rzek i torowisk są spore połacie zarośli i zieleni, które oddzielają od siebie poszczególne części miasta. Takie tereny znajdują się między mostami na ulicach Białowieskiej, Batorego i Widowskiej. Jeszcze większy obszar nieużytków rozciąga się od mieszczącego się na Hołowiesku Zespołu Szkół nr 4 im. Ziemi Podlaskiej, czyli Rolników aż do domów jednorodzinnych na Studziwodach (dziś to dzielnice Bielska, a niegdyś oddzielne wsie). Tory łączą ten teren z lasami koło Lewek, a i do Lasu Pilickiego zwierzęta mogą stąd dotrzeć. Tereny te są dla nich swoistą enklawą. Mają tu co jeść, pić, a drapieżników - może poza rysiem i lisami - jest stosunkowo niewiele.
Na koniec ostrzeżenie: Jeśli widzimy dzikie zwierzę, nawet na terenie miasta, nie zbliżajmy się do niego, a tym bardziej nie próbujmy złapać lub pogłaskać. Może być ono niebezpieczne. W takiej sytuacji najlepiej powiadomić policję lub straż pożarną dzwoniąc na numer alarmowy 112.
(bisu)