Od dzisiaj aż do końca roku w Muzeum w ratuszu można zwiedzać wystawę „Znak Niepodległości. Pieniądz polski 1915 -1939". Wykładowi na otwarciu ekspozycji z zainteresowaniem przysłuchiwali się uczniowie bielskiej „Trójki", których do Muzeum przyprowadziła Joanna Chilkiewicz.
Jak się okazuje jeszcze zanim Polska zrzuciła zaborcze kajdany, pod każdą strzechę w kraju nad Wisła trafił pieniądz na wskroś polski - z napisami w języku ojczystym i z wizerunkiem wspaniałego, renesansowego, białego orła. Jak do tego doszło?
- Niemcy zajmując Królestwo Kongresowe w 1915 roku pozwolili na wiele swobód, których nie było w Imperium Rosyjskim - powiedział nam Piotr Niziołek, pracownik Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.
Polacy mogli m.in. obchodzić swoje święta narodowe i bić własną monetę. Potwierdził to Akt 5 Listopada, w którym cesarz Niemiec Wilhelm II oraz cesarz Austro-Węgier Franciszek Józef I zapowiedzieli wskrzeszenie państwa polskiego, na początek jako monarchii. Powstał nawet rząd o nazwie Rada Regencyjna, który miał sprawować władzę aż znajdzie się odpowiedni władca. Na terenach Kongresówki pojawiły się więc banknoty z orłem.
- Wtedy jeszcze nie wszyscy umieli pisać i czytać, ale pieniędzmi posługiwał się każdy i wizerunek orła był wymownym znakiem zbliżającej się niepodległości - dodał Niziołek.
Nowy pieniądz oficjalnie nosił nazwę marka polska. 10 polskich marek odpowiadało sześciu carskim rublom. Na wschód od Kongresówki (np. na Podlasiu), czyli na terytorium Ober-Ostu (pod zarządem wojskowym) obowiązywały już inne pieniądze. Był to tzw. Ost-rubel równy rosyjskiemu rublowi. Chociaż de facto w obiegu były różne waluty.
Po odzyskaniu niepodległości długo wahano się jak nazwać polski pieniądz. Były różne propozycje: Lech, Piast, Sarmat, czy nawet Kościuszko. Zdecydowano, że będzie to złoty. Jednak nie od razu. W okresie chaosu i kształtowania się granic państwa oraz rosnącej hiperinflacji, pozostano przy marce polskiej, na której pojawił się m.in. wizerunek Tadeusza Kościuszki.
Dopiero w 1924 roku po reformie walutowej Władysława Grabskiego pieniądz polski uległ stabilizacji. Wprowadzono złotego i kurs wymiany: 9 mln 300 tys. marek za 1 dolara USA, a nową walutę (złotego) zrównano z kursem franka szwajcarskiego. W momencie wprowadzenia złotówki była ona warta 1 milion 800 tysięcy dawnych marek polskich. Nowa waluta była oparta na złocie.
- Władysław Grabski był zwolennikiem sztywnego kursu złotego - przyznał Piotr Niziołek - ale po dymisji jego rządu kurs uległ korekcie. W późniejszych latach za 1 dolara USA płacono 10 złotych. Taka złotówka była coś warta. Za 1 zł można było przed wojną przejechać się taksówką z dworca kolejowego pod ratusz w Białymstoku.
Eksponowane na wystawie monety i banknoty pochodzą z Gabinetu Numizmatycznego Muzeum Podlaskiego w Białymstoku. Na wystawie w bielskim ratuszu są też rzadkie odmiany monet II Rzeczpospolitej oraz bony wystawiane przez białostocki magistrat w 1915 roku. Największe przedwojenne monety to 10-złotówki, na początku z wizerunkiem Polonii, a później Piłsudskiego.
- Przedwojenne monety miały określoną harmonijną stylistykę - przyznał Niziołek. Dodał też, na złotówce widniała charakterystyczna żniwiarka - tzn. wizerunek kobiety podczas żniw, a nie maszyna rolnicza.
Jednym z takich ciekawych banknotów jest np. „setka" z księciem Józefem Poniatowskim.
- To już była spora kwota przed wojną - dodał Piotr Niziołek - co najmniej połowa pensji ówczesnego robotnika. Na 20-złotowym banknocie widniała np. Emilia Plater, a na 5-złotowym - królowa Bona Sforza d'Aragona.
(ms)
Wystawa numizmatów w Muzeum w ratuszu: