Urodził się w Bielsku Podlaskim, pierwsze lata życia spędził w gminie Brańsk, a dokładniej w miejscowości Kalnica. Dzisiaj jest jedną z najbardziej wpływowych postaci polskiego boksu zawodowego. O swojej pracy pięściarskiego promotora, menedżera i trenera opowiedział były zawodnik, olimpijczyk z Barcelony, Dariusz Snarski.
Darku, jako świeżo upieczony 50-latek stawiasz przed sobą coraz poważniejsze wyzwania. W tym roku współorganizowałeś najpierw lutową galę w Poznaniu, a niedawno dokonałeś rzeczy wręcz spektakularnej, gromadząc pokaźną grupę sympatyków boksu na białostockim Rynku Kościuszki (impreza Chorten Boxing Show III). Co ciekawe, podobno to nie koniec twoich zawodowych planów na 2019 rok...
- Zgadza się. Wspólnie z małżonką Dorotą wykonaliśmy mnóstwo ciężkiej pracy i teraz już po wszystkim - oglądając powtórkę w Polsacie Sport - jesteśmy z siebie bardzo dumni. Daliśmy kibicom świetne widowisko zakończone występem Zenka Martyniuka, który jest na fali. Poza stałymi sympatykami pięściarstwa, na białostocki Rynek Kościuszki przybyło dużo przypadkowych ludzi i to nie tylko z Białegostoku. Takie było zresztą zamierzenie wyjścia z boksem w otwartą przestrzeń, po wcześniejszych imprezach odbywających się w hali. Wierzę, że może kiedyś ktoś z młodych osób oglądających zmagania naszych pięściarzy zainteresuje się uprawianiem tego sportu, a nawet objawi swój talent. W mojej ocenie odnieśliśmy sukces, nawet słynny dziennikarz bokserski Andrzej Kostyra ocenił organizację na „szóstkę”. Pojedynki również stały na dobrym poziomie.
Dodam tylko, że jeżeli nie będziemy w Białymstoku tworzyć tylu imprez tego typu, to za kilka-kilkanaście lat, ludzie zapomną o tym jak ważny dla naszego regionu był boks, zważając na aż pięciu pięściarzy, którzy w przeszłości reprezentowali Podlasie i Polskę na igrzyskach olimpijskich. Podobnie jest z działalnością klubów – one także muszą dokładać wszelkich starań, by pięściarstwo było tutaj popularne i silne.
Mamy w planach na ten rok jeszcze jedną galę boksu w granicach szeroko pojętego regionu, ale nie mogę jeszcze ogłosić miejsca jej organizacji, ponieważ jesteśmy w finalnym momencie negocjacji z zainteresowanym miastem.
Na zakończenie gali w samym centrum Białegostoku swoje piosenki zaśpiewał Zenek Martyniuk, który również pochodzi z okolic Bielska Podlaskiego (Gredele, gmina Orla). Możesz opowiedzieć nam o swojej przyjaźni z królem disco polo?
- Znamy się ze sobą od wielu lat. Teraz z Zenkiem częściej rozmawiamy przez telefon - jestem ciągle zajęty wyjazdami na gale bokserskie w Polsce i za granicą, czy też organizacją naszych imprez bokserskich, a Zenio też występy rozpoczyna od wtorku i tak spędza czas w trasie do końca tygodnia. Z tego powodu też niestety nie ma czasu na odpoczynek. Ciągle się umawiamy na spotkanie i najczęściej nie możemy znaleźć wspólnego wolnego czasu. Najczęściej spotykamy się dopiero na koniec roku, tak jak rok temu na moich okrągłych urodzinach!
Swoje bokserskie gale do tej pory organizowałeś przede wszystkim w Białymstoku, ale także w innych miastach naszego regionu (m.in. Siemiatycze, Łomża, Kolno). Czy swojego bokserskiego święta doczeka się także niezwykle ci bliski Bielsk Podlaski?
- Bardzo chciałem zorganizować galę boksu zawodowego w mieście, w którym przyszedłem na świat, czyli w Bielsku Podlaskim. W tej sprawie byłem nawet na spotkaniu z panem burmistrzem Borowskim, ale niestety wraz ze swoimi współpracownikami odrzucili ten pomysł - nie byli zainteresowani tego typu imprezą. Może kiedyś zmienią zdanie – głęboko w to wierzę…
Gala boksu zawodowego w Bielsku Podlaskim sprzyjałaby z pewnością popularyzacji tego pięknego sportu w tych stronach. Podstawa to jednak rozwój boksu olimpijskiego. Czy na terenie powiatu bielskiego można znaleźć osoby przygotowane do prowadzenia sekcji pięściarskiej?
- W Bielsku Podlaskim była kiedyś sekcja boksu, ale to już niestety przeszłość – nie słyszałem przynajmniej o aktywności takiego lub podobnego tworu w ostatnich latach. Niestety, sam nie mam czasu na szkolenie młodzieży poza granicami Białegostoku – to przede wszystkim rola klubów amatorskich, które przeżywają kryzys lub zakończyły już działalność. To one przede wszystkim powinny się tym zająć. Sentyment do moich stron będzie we mnie drzemał zawsze – życzę jak najlepiej tutejszym animatorom boksu, oby było ich jak najwięcej.
Wspomniałeś, że wiele czasu poświęcasz trenowaniu pięściarzy amatorskich. Jak pracuje ci się z najmłodszymi adeptami boksu przychodzącym na twoje treningi w Białymstoku?
- Poświęcam im wiele pracy i serca - w końcu skuteczne szkolenie jest najważniejsze na samym początku kariery. Potem stare, złe nawyki jest bardzo trudno wyeliminować, jedynie można udoskonalać swoją technikę bokserską w późniejszej fazie kariery, w zależności od poziomu, jaki prezentuje młody pięściarz. Jestem zadowolony z moich podopiecznych, z pierwszego narybku pozostali najwytrwalsi i najbardziej zdolni zawodnicy – są oni zdolni to wielkich rzeczy w nie tak dalekiej przyszłości.
Wielokrotnie opowiadałeś w wywiadach, że to właśnie w Kalnicy - w warunkach polowych - po raz pierwszy trenowałeś boks. Podobno miłością do pięściarstwa zaraził cię twój dziadek - pasjonat tego sportu...
- Tak, mój świętej pamięci dziadek Aleksander zawiózł mnie kiedyś na mecz ligowy do nieistniejącej już hali Jagiellonii przy ul. Jurowieckiej, gdzie walczyła Gwardia Białystok w II lidzie i widocznie na tyle mi to zaimponowało, że za jakiś czas sam zacząłem chodzić na boks. Wcześniej szyłem swoje pierwsze prymitywne rękawice bokserskie w domu u rodziców, by potem pojechać na wieś do Kalnicy, walcząc za stodołą dziadków z często spotykanymi na wsi Cyganami. Warto wspomnieć, że mój tata Mikołaj był bardzo zły, gdy dowiedział się, że uczęszczam na treningi pięściarskie. Na szczęście mama Irena w tajemnicy przed tatą pozwoliła mi uprawiać ten piękny sport. W końcu tata jednak się dowiedział o złamaniu jego zakazu, ale widząc, że mój nos wygląda na nienaruszony, wreszcie odpuścił i po latach na pewno nie żałuje, że jego syn wybrał właśnie taką drogę życiową i zajmuje się tym, co kocha najbardziej.
Dziękuję za rozmowę.
Kamil Pietraszko - podlaskiboks.pl
Zdjęcia - Łukasz Piechowski: